poniedziałek

Dzień 8

Zawardka Rymanowska - Pustelnia św. Jana z Dukli - Chyrowa - Łysa Góra 641mnpm - Kąty, 25km, 900m podejść.

Rano rozczarowanie, niestety nasze pranie nie wyschło w całości. Chyba za dużo mokrego powiesiliśmy w zbyt małym pomieszczeniu. Reszta już standartowo: śniadanie, pakowanie, porządki i ... w drogę. Ruszamy o dziewiątej. Wracamy na szlak. Docieramy do Pustelni św. Jana z Dukli. Wita nas nieśmiałym deszczem, który rozkręci się później i tak będzie aż do wieczora z małymi przerwami. Zakładamy osłony przeciwdeszczowe i idziemy dalej. W połowie drogi zatrzymujemy się w prywatnym schronisku w Chyrowej. Nikogo nie ma. W końcu udaje się nam znaleźć gospodarza. Chcielibyśmy coś zjeść. Jeżeli pierogi, to są od razu, na resztę trzeba paczekać. Decydujemy się na pierogi ruskie z kapustą i mięsem oraz do tego piwo. Pierogi dostajemy w misach, więcej niż zamawialiśmy - zjecie ile będziecie chcieli - mówi gospodarz. Przynosi nam także dzban goręcej herbaty z cytryną i cukrem - to w ramach pierogów (dobrze, że są jeszcze tacy ludzie, może ten świat nie zginie). Rozmawiamy. Widać, że zna i kocha góry. Właściwy człowiek, we właściwym miejscu.
Leje. Czekamy do trzeciej: jak przestanie, idziemy, jak nie, zostajemy. Patryk już z nami dalej nie pójdzie. Zostaje, czeka na autobus, musi wracać do domu. O trzeciej deszcz słabnie. Ruszamy. Droga błotnista i mam mokre buty.  Opady odpuszczają dopiero na zejściu do miejscowości Kąty. Tam szukam noclegu pod dachem a Justyna i Krzysztof pola namiotowego - niestety nic nie znajdą. Dzwonią - masz nocleg? Mam. To załatw i dla nas. Negocjuję cenę w pokoju nad sklepem. Śpimy bez pościeli za 20zł. Łazienka jest w pokoju.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz