środa

Dzień 13

Banica - Mochnaczki Niżne - Krynica Zdrój - Krzyżówka 813mnpm - Czarny Potok - Jaworzyna 1114mnpm - Hala Łabowska, 30km, 1600m podejść.

Żegnamy się z Krzysztofem. Na szlak o 7:15 podwozi nas jego koleżanka Wioleta. Upiekła dla nas chleb - sympatyczne. Znowu są kłopoty ze znalezieniem szlaku. W Banicy musimy pytać ludzi. Poranny przemarsz w chłodzie jest najlepszy. Do Krynicy nic szczególnego się nie zdarzy. Krynica to duże miasto uzdrowiskowe, kto nie był musi tam pojechać ale nie na jeden dzień. Przechodzimy przez samo centrum. Z naszymi plecakami jakoś tu nie pasujemy. Mimo to idziemy do Głównej Pijalni na pożegnalną kawę. Justyna już dalej nie idzie. Resztę trasy pokonam sam. Miasto jest na tyle duże, że znajduje się tutaj mały sklep sportowy a w nim od dawna oczekiwane profilowane wkładki do butów. W końcu jest miękko i wygodnie. Od dzisiaj powoli zacznie znikać ból stóp. Robię jeszcze zakupy i ruszam dalej. Przechodzę prawie całe miasto aby potem wspiąć się na Krzyżową i zejść z powrotem do Krynicy a dokładniej do jej dzielnicy Czarnego Potoku. Stamtąd czerwonym wspinam się na Jaworzynę przechodząc pod wyciągiem gondolowym.
Jak ktoś jest leniwy może z centrum Krynicy zielonym szlakiem podejść pod dolną stację wyciągu i wjechać na samą Jaworzynę i zaoszczędzić w tan sposób trzy godziny i 700m podejścia ale to nieortodoksyjnie. Sam szczyt jest okropny, czysta komercja. Stoi tam paskudna makieta dinozaura. Nie za bardzo wiem co stawiający ją chciał nam zasugerować. Schronisko PTTK Jaworzyna Krynicka jest na północny-wschód pod szczytem (nie jest przy czerwonym szlaku) - tam zjem obiad (bardzo dobry placek z gulaszem - polecam). Trochę odpoczynku i o 15:30 ruszę aby pokonać ostatnie dzisiaj 10km. Po drodze minę czterech pieszych i jednego rowerzystę - w Beskidzie Niskim powiedziałbym, że to tłok ale od teraz stanie się to normą. Nocleg wypadnie mi na Hali Łabowskiej. Schronisko przechodzi właśnie remont. Dla wybierających się tam ważna informacja: schronisko nie ma stałego zasilania energetycznego, a prąd jest z generatora i wieczorem nie ma prądu w gniazdkach. Przez ten remont nie było także ciepłej wody w części dla gości. Na szczęście miła obsługa pozwoliła nam (mnie i jeszcze jednej osobie - więcej nie było) wykąpać się pod służbowym prysznicem. Aby tam dojść, trzeba było wyjść ze schroniska, przez okno wejść do kuchni i przez kuchnię do łazienki. Zasnąłem natychmiast jak dotknąłem poduszki.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz