niedziela

Dzień 2

Ustrzyki Górne - Połonina Caryńska - Połonina Wetlińska - Smerek/Kalnica, 23,5km, 1250m podejść.

Budzi mnie wschód słońca przed szóstą. Na szlaku umówiliśmy się o 7:00 ale ja przed budką z opłatami jestem dziesięć minut przed czasem. Na razie nie ma komu płacić. Nie czekam, idę. Na pierwszej polanie przystaję, dzwonię. Mają problem z opuszczeniem pola namiotowego. Jest zimno więc idę dalej sam. Mają zadzwonić jak wyjdą. Około 3km to ostre podejście, na szczęście w lesie. Potem łagodniej i roztaczają się piękne widoki. Najwyższy szczyt 1297m. Doganiam tam parę dreptaczy i robimy sobie nawzajem zdjęcia. Nie mogę się dodzwonić. Po paru próbach postanawiam iść dalej. Poczekam na przełęczy w Brzegach Górnych. Ostre zejście. Brzegi Górne to parking, budka z opłatami i obok mała biała przyczepa z super cenami (najwyższe jakie znajdziecie na szlaku). Sklepik to przerost nazwy nad zawartością. Niestety nie ma tutaj zasięgu i nie ma jak się skontaktować. Piszę sms'a, że będę czekał w Chatce Puchatka. Nim pan w budce zdążył coś powiedzieć poprosiłem o pieczątkę a, że widział jak schodzę bez protestu przepuścił mnie na Połoninę Wetlińską. Znowu ostre podejście, tym razem słonko praży. Dogania i przegania mnie młoda para z dziećmi. Jedno w nosidełku a drugie drepcze samo. Wytężam siły, nie mogę ich stracić z oczu. Są jak lina holująca. Dochodzę do schroniska ledwo żywy. Chatka Puchatka to najmniejsze ze schronisk na trasie z najdroższym piwem (10 zł) i najgorszą toaletą.
Biorę wrzątek i organizuję sobie drugie śniadanie. Potem układam się na ławce osłoniętej od wiatru i drzemię ponad godzinę. Moi kompani przychodzą prawie dwie godziny po moim przybyciu. Suszą mokry sprzęt biwakowy i razem jemy obiad. Ja mam puszkę ze szprotkami, wczorajszą bułkę i dwa gorące kubki z żurkiem. Pada pytanie: gdzie śpimy? Ja - Jak odbijemy kilometr od szlaku w Smereku do Kalnicy jest Schronisko Młodzieżowe. Dzwonię, pani obiecuje poczekać na nas do 19. Nie ma czasu, ruszamy, jest jeszcze 13,5km i dawno minęła trzecia. Ja odpocząłem ale oni są zmęczeni. Rozdzielamy się. Idę jak najszybciej. Do schroniska docieram ponad 10 min po czasie. Kobieta jeszcze jest. Pan sam? - pyta. Nie, reszta przyjdzie za godzinę - uspokaja się. Jest bardzo miła. Schronisko jest całkowicie puste, czekała tylko na nas. Instruuje mnie jak z ciepłą wodą i co gdzie jest, płacę za wszystkich. Spieszy się do domu. Dzwonię do moich, zbieram zamówienia i idę na zakupy. Sklep jest za płotem. Przychodzą ponad godzinę później na czołówkach. Wszyscy są zmęczeni. Dzisiaj luksus - każdy śpi we własnym pokoju.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz