poniedziałek

Dzień 15

Schr. PTTK Przehyba 1125mnpm - Przeł. Przysłop - Dzonkówka 983mnpm - Krościenko - Lubań 1211mnpm - Studzionki (stacja turystyczna), 31km, 1500m podejść, 1800m zejść.


W Krościenku jestem dość wcześniej ale zimne śniadanie i batonik zjedzony po drodze zniknęły w czeluściach mojej bio-maszyny. Innymi słowy jestem głodny. Przechodzę most na Dunajcu i pytam przechodniów. Wskazują na szkołę policealną przy rondzie przy moście. Jest napis restauracja i kawiarnia. Wchodzę, a jest dopiero jedenasta i pytam: czy o tak wczesnej porze dostanę obiad? Oczywiście. No to schabowy z ziemniakami i surówka, plus kompot. Nim obiad się przygotuje idę zrobić zakupy na popołudnie i jutrzejszy ranek. Po obiedzie, zadowolony z pełnym brzuszkiem wdrapuję się jakieś 200m do góry szlakiem, gdzie na na skraju pola stoi ławeczka z pięknym widokiem skierowana na Tatry (zdjęcie). Tu robię sjestę poobiednią. Wyciągam wkładki z butów (już wspominałem, że suche buty to podstawa; będę o to zawsze dbał). Wyciągam się na ławce zapatrzony w Tatry, powoli, z namaszczeniem zjadam winogrona, grono za gronem. Nasycony duchowo i z pełnym bakiem dobrego paliwa ruszam dalej. Po minięciu Marszałka 828mnpm zaczyna się "dziwne" podejście. Już myślisz, że to tu, to ostatnie. Wchodzisz, niestety przed tobą małe siodło lub wypłaszczenie i nowe podejście. Na początku liczyłem ale w końcu dałem sobie spokój. Ostatecznie na Lubaniu jestem około 15:00. Jest tam baza namiotowa, niestety nieczynna. Spać, nie spać? Samemu trochę dziwnie a i wody mam już mały zapas. Patrzę na mapę. Jeszcze dziesięć kilometrów i jest stacja turystyczna Studzionki. Wyciągam notatki o noclegach. Mam wyraźnie zaznaczone, że trzeba dzwonić, więc dzwonię. Umawiam się, że przed 19 powinienem dojść. Oczywiście w międzyczasie suszę wkładki i posilam się. Na miejsce docieram wraz z ostatnimi promieniami słońca. Czeka tu na mnie obiadokolacja. Za jedyne 15zł dostaję: wazę zupy, dwie porcje mięsa dwóch gatunków, ziemniaki, dwie surówki i kompot. To najlepszy, największy i najtańszy obiad na całej trasie. Polecam każdemu. Zapamiętajcie nocleg w stacji turystycznej Studzionki u państwa Chrobaków. I tak kończy się dzień dwóch obiadów, jednocześnie dzień w którym Tatry były na tyle widoczne, by dało się zrobić zdjęcie. I jeszcze jedno: widziałem dzisiaj dwa maluchy pomykające szlakiem. Jeden był czerwony, lśniący i miał statecznik (na zdjęciu). Na ich widok kompletnie osłupiałem.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz