Do Zdyni nic się nie wydarzy.
Dowiedzieliśmy się wczoraj od trzech chłopaków idących GSB z Ustronia do Wołosatego, że około 14 można zjeść dobry obiad w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Jest wprawdzie sobota i nie ma żadnej informacji na budynku ale idziemy. Pani w kuchni bez słowa, jakby na nas czekała podaje wazę z fasolówką na boczku. Zaraz potem dostajemy kotlet schabowy z ziemniakami i zasmażaną kapustą oraz kompot. To wszystko za jedyne 18zł - polecamy. Efekt jest natychmiastowy: brzuszki są pełne i zaraz radość na gębach. Pełnowartościowe jedzenie zaczyna być oprócz spania najważniejszą rzeczą. Chińskie zupki itp nie nadają się na dłuższą metę przy takim wysiłku.
Jeszcze ostre zejście i opuszczona baza namiotowa w Regietowie. Jak zwykle w takich miejscach rozpalamy ognisko. Standartowo pieczona kiełbasa. Mamy też mleko z pobliskiego gospodarstwa. Dzisiaj spanie kombinowane. Nie mamy już namiotu więc Justyna śpi na stole, ja na ławce a Krzysztof rozwiesza hamak. Noc jest księżycowa, ciepła, pełna odgłosów zwierząt - coś niesamowitego. To ostatnia taka noc, pozostałe będą już pod dachem.
ta sama inskrypcja znajduje się na tablicy umieszczonej na Trohańcu w Bieszczadach. Fakt ładna
OdpowiedzUsuń