piątek

Dzień 18

Hala Krupowa - Polica 1369mnpm - Przełęcz Krowiarki - Babia Góra 1725mnpm - Przełęcz Brona - Schr. PTTK Markowe Szczawiny, 17km, 1400m podejść, 1600m zejść.

Spanie w pełnej sali wieloosobowej w schronisku to ciekawe doświadczenie. Jedni szanują innych a inni uważają, że świat kręci się wokół nich.
Obudził mnie świt. Szybko się pozbierałem i za dziesięć siódma byłem już na trasie. Poranny chłód i silny wiatr sprawił, że szło się świetnie. Szybko przegoniłem tych co wyszli przede mną. Na Przełęczy Krowiarki tłumy. No cóż wszyscy chcą w góry a zgodnie z zapowiedziami meteo, to ostatni ciepły i pogodny weekend. Teraz drugie śniadanie, uzupełnienie zapasów (batoniki), zakup biletu (5zł) i w drogę. Większość podejścia jest stroma. Nauczyłem się, że przystanki nie są korzystnym rozwiązaniem - stygną mięśnie. Lepiej iść stałym tempem a dojdzie się szybciej i więcej czasu będzie na odpoczynek. Po wyjściu z kosodrzewiny wiatr jest sztormowy. Nawet półlitrowa butelka z wodą zawieszona na smyczy kołysze się w takt podmuchów wiatru. Na samym szczycie szukam miejsca osłoniętego od wiatru. Wszędzie skały. Ubieram się ciepło i urządzam sobie piknik pod chmurami. Widoki sprawiają, że wszystko smakuje lepiej. Niestety Tatry są niewidoczne. Nie ma takiego szczęścia, które się nie kończy - czas na dół. Zatrzymuję się ponownie na Przełęczy Brona. Tu już nie ma skał. Kładę się na trawie w miejscu osłoniętym od wiatru. Słońce miło przygrzewa. Błogie lenistwo. Zostało mi na dzisiaj jeszcze 200m w dół i dlatego poleżę tu całą godzinę. Głód, czas na obiad. Schodzę do schroniska Markowe Szczawiny. Jest bardzo dużo ludzi. Rezerwuję pokój. Za parę minut zejdę aby coś zjeść. Nie będzie to mój ostatni posiłek - ciągle jestem głodny. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz